ślusarek - 2016-06-05 21:53:38

Co nowego ?
    Ano "góra" trochę namieszała w organizacji produkcji ram do pociagów. Utworzono dodatkową brygadę, brygady powiększono liczbowo i do brygad przydzielono spawaczy tak jak jest w brygadzie utworzonej dla ram dla Niemców. Nie ma juz oddzielnej brygady spawaczy. Brygady będą pracowały na zmiany. Brygadzistą nowej brygady został dotychczasowy brygadzista spawaczy Piotr T. W sumie produkcją ram zajmują się 4 brygady na dwie zmiany.  Zaplanowano inne rozmieszczenie stanowisk tak, że stanowiska spawaczy będą obok stanowisk montażu. Ponieważ na stanowiskach spawalniczych nie ma wyciągów teraz wszyscy będą narażeni na wdychanie dymów i spalin. Super warunki dla robotników...
Po całym cyrku ze zwolnieniem dyscyplinarnym  za aferę z pękającymi ramami wózków do lokomotyw stanowisko prawej ręki szefa produktu odzyskał Łukasz O. Będzie nadzorował pracę dwóch brygad. Ta decyzja zarządu firmy oraz powrót do pracy Romana M. oznacza wycofanie się zarządu od decyzji ich zwolnienia i  uwolnienie ich od odpowiedzialność za całą aferę. W sumie w Skraw-Mechu nikt nie poniósł odpowiedzialności za przyczynienie się do wielomilionowych strat Pesy.
        Obecny zakres prac to niewielka produkcja nowych ram wózków na podmianę wadliwych ram pociągów we Włoszech i na magazyn oraz poprawianie i przeróbka wadliwych ram wózków do pociągów. Jest to poważna sprawa dla Pesy z racji zagrożenia zwrotu pociągów z Włoch z wadliwymi ramami wózków.  Oznaczałoby to koniec Pesy. Widoczna była obecność w firmie specjalistów z Włoch nadzorujących sprawę.
      A co do wadliwych ram to wymyślana przez rodzimych pseudo specjalistów technologia napraw to  przejaw bezsensownego miotania się ludzi, chcących wymyślić coś na siłę.  Dyskutują o tym co w zasadzie nie powinno być przedmiotem  dyskusji. Istna dziecinada. Widać, że nie rozumieją powagi sytuacji, pełna ignorancja. Wykazują brak znajomości podstaw wykonywania konstrukcji stalowych.
A wystarczy po prostu produkować zgodnie z warunkami określonymi przez projektanta oraz wykonanym i zatwierdzonym do produkcji prototypem. I to wszystko, zadnych odstępstw. A oni wymyślają  rozwiązania wręcz absurdalne, stosując metodę prób i błędów. Każą wypalać (nie wycinać !) fragmenty ram do kontroli spoin. Ramy te i wycinki lądują potem na złom, powiększając wielomilionowe straty firmy.  Pomalowane już ramy wracają z magazynu, sprawdza się metodą MT (?) jakość spoin na ślizgach, odpala się je i zakłada nowe w taki sam sposób jak te wcześniej odpalone (!). W halach i na zewnątrz pełno ram do różnych wózków, pomalowanych i po eksploatacji, rdzewiejących i czekających na lepsze czasy. Jak na razie nie widać konkretnych działań naprawczych. Podejrzewam, że nawet nie wdrożono formalnego postępowania w sprawie. W państwowej spółce takie coś uznano by za sabotaż. Dziwne czasy....dziwna firma...
          A to wszystko dzieje się z powodu wprowadzonych odstępstw od warunków określonych przez projektanta i braku kontroli jakości i zgodności z warunkami wykonania ze strony Pesy. I takiej kontroli nadal nie ma i ramy nadal wychodzą na zewnątrz z wadami.  Kontrolerzy z Pesy ograniczają się jedynie do kontroli wizualnej spoin. Nie ma konkretnych i rzeczowych decyzji. Brak konsultacji z załogą. Brak konstruktywnych wniosków.  Niezrozumiałe ale prawdziwe. Nie ma sie co dziwić takiej sytuacji  skoro praktycznie żaden z odpowiedzialnych nie ma odpowiednich kompetencji, kwalifikacji i praktycznej wiedzy nawet w podstawowym zakresie prac ślusarskich i spawalniczych, choćby z racji zbyt młodego wieku i małego doswiadczenia zawodowego. Brakuje im wrażliwości i poczucia rzetelnej i dobrej roboty. No tak ale tu jest Polska nie Niemcy. Sama teoria to za mało by zrobić nawet porządne taczki. Np. dla specjalisty spawalnika nie ma znaczenia czy gruba blacha (16mm) jest gięta na zimno czy na gorąco...dobre, co? Panuje powszechna krytyka a starzy ślusarze tylko kręcą głowami z politowania. Zresztą nikt ich nie pyta o zdanie. Jak na razie nowy dyrektor produkcji (delegowany z Pesy) niczym się też nie wykazał. Dał się już poznać jako ignorant w produkcji ram.
      Prezes Pesy natomiast zamiast poważnie zająć się poprawą wizerunku firmy (jakości pociągów) kombinuje jak zdobyć pieniądze na ratowanie firmy, jak wcisnąć buble klientom, robiąc przy tym publicznie dobrą minę do złej gry. Czyni to przy wsparciu polityków bo problem Pesy to problem społeczny, jako ,że to największy pracodawca w rejonie.  Prawdziwy biznesmen, co ? A problemów ma masę. Awaryjne pociągi we Włoszech, niezapłacone tramwaje w Moskwie, awarie lokomotyw, zamrożone miliony w stojących na bocznicach pociągach i tramwajach, olbrzymie zadłużenie, odrzucane oferty dostaw i napraw, itd. Nie przejmuje się opiniami przewoźników i właściwych instytucji oraz skutkami dla bezpieczeństwa pasażerów w razie poważnego wypadku kolejowego. Zresztą taki wypadek byłby gwoździem do trumny dla Pesy.
       Liczba ukraińskich robotników w S-M przekracza już liczbę polskich. W ogóle obecnie pracuje teraz więcej ludzi niż w ub. roku choć teraz produkcja jest o wiele niższa.  W maju po kilku miesięcznym wstrzymaniu firma wypłaciła premię. Jest przerost zatrudnienia i z tego powodu bardzo niska wydajność, ludzie z braku roboty w większości czasu ją tylko pozoruje. Gdzie logika? Rzecz niepojęta i niezrozumiała z ekonomicznego punktu widzenia. Nie wiadomo właściwie co jest grane. Same sprzeczności, absurdy i niedorzeczności. Wprawdzie to nie robotników problem tylko, że kryzys Pesy wywołany błędami rządzących firmami odbije się głównie na nich. Szkoda, że właściciele Pesy są tak zadufani w sobie, że nie rozumieją iż to oni najwięcej stracą ze swoich majątków. Ale mają przynajmniej z czego. Co dalej? Czas pokaże...

wskrak.pl mata sorbentowa